Not logged in | Log in | Sign Up
Nie ma to jak porządny dojazd koleją do miasta wojewódzkiego.
Z Wrocławia jechałem tam 6 godzin w jedną stronę przy czym cały mój pobyt w tym mieście trwał 4 godziny.
Ja jechałem na dość nietypowym bilecie, bo to był właściwie bilet z Gdańska Oliwy do Starogardu Gdańskiego przez Tczew, Bydgoszcz, Poznań, Zbąszynek (przesiadka), Gorzów Wlkp. (przesiadka), Piłę, Chojnice. Tylko dokupiłem bilet ze Starogardu do Gdańska aby móc wrócić do domu. Dodatkowo zaliczyłem linię kolejową, która nigdy nie jechałem. A dokładnie linią nr. 367 Zbąszynek - Gorzów.
Z moją podróżą do Gorzowa też się wiąże ciekawa historia.
Z Wrocławia do Poznania jechałem pociągiem IC Mieszko aby tam przesiąść się na Gałczyńskiego. Jednak na ten drugi pociąg miałem dwie miejscówki - do Zbąszynka na pierwszą zaś stamtąd do Gorzowa, na drugą klasę (jechałem na 1 klasowym bilecie weekendowym). Niestety w Lesznie mój pociąg do Poznania nałapał opóźnienia przez co nie zdążyłem na Gałczyńskiego w Poznaniu; konduktor w Mieszku wypisał mi miejscówkę na EIC Odra do Zbąszynka, gdzie czekał na mnie nie kto inny jak Gałczyński, który uciekł mi z Poznania
Konduktorka z Odry na początku dziwnie się na tę miejscówkę patrzyła bo miałem bilet tylko na TLK i IC lecz po paru słowach wszystko się wyjaśniło.
Ja miałem dzisiaj tez chwilę zwątpienia co do przesiadki w Zbąszynku. Mój IC Stoczniowiec, którym jechałem z Gdańska do Zbąszynka na odcinku od Laskowic do Bydgoszczy zwalniał niemal przed każdym rozjazdem. Przez to nabawił się opóźnienia 10min. Przeglądając stronę https://infopasazer.intercity.pl/ zauważyłem, że Gałczyński ma 5 minutowe opóźnienie więc trochę się uspokoiłem. Do Poznania przyjechałem na -2 więc nawet mając czas, podskoczyłem do Żabki do starego dworca aby sobie kupić jakieś mini śniadanie + kawę. Kiedy odjeżdżałem z Poznania (punktualnie) to Gałczyński stał w peronach, wtedy powiedziałem: "ok wyjeżdżam pierwszy więc będę pierwszy w Zbąszynku" Myliłem się, bo w pewnym momencie za Poznaniem telepałem się Stoczniowcem ~30km/h i aż tu nagle lewym torem wyprzedza nas Gałczyński... Byłem już przygotowany aby powiadomić drużynę konduktorską żeby trzymali grupę wagonów na Gorzów w Zbąszynku. Jednak dojechałem na tyle punktualnie, że przesiadłem się bez zbędnej gonitwy czy proszenia o skomunikowanie. Następnym razem pojadę wcześniejszym Pomorzaninem, mniej nerwów i większa rezerwa czasowa z przesiadką tym razem w Poznaniu. Choć Stoczniowcem lepiej się jedzie - mniej ludzi, ciszej, bo jedzie 50minut po Pomorzaninie.