Not logged in | Log in | Sign Up
W czasach tylko solówek gniotów niestety były czasy w prawdziwe niskopodłogowe, ale azjatyckie. Zamiast przeguba przyjeżdżał gniot i się działo. Doskonale pamiętam wieczorne 127 i praktyczą niezabieralność z Ratusza na Bró. To samo było też na innych później liniach, bo deskorolki były bardziej ciasne.
Było było. Aby zapewnić "namiastkę europy" na każdej najważniejszej linii wciśnięto po jednym gniocie. Podniósł się taki raban, że później chyba nawet bisowano te kursy. Po krótkim czasie gnioty zastępowano nowymi deskorolkami, ale dało to niewiele. Pamiętam że kiedyś ze 171 "wysiadałem" przez cały jeden przystanek, taki był tłok.
Jakby nie mogli kupić więcej M181M, które przecież jakieś kosmicznie drogie nie były.
No nie wiem. Wtedy kupowali też 57xx, przeguby i pewnie tańsze. Do tego brak kasy (lub chęci ich wydania na tabor) ro. W tramwajach było to samo, mało U-Bootów, bo cena.
Wtedy była jakaś taka tendencja na deskorolki że niby bezpieczniejsze bo widać w lusterku itp. Tylko że one wcale takie bezpieczne nie były, bo nie raz "sprzątnęły" dupskiem to i owo.
Przedwczoraj po dłuższej przerwie jechałem U-bootem. Taki stary się wydał