Not logged in | Log in | Sign Up
Teraz kierowcy (a przynajmniej ich większość) zdążyli sie już przyzwyczaić. Ostatnio wezwano do mnie policję na ul. Wyzwolenia bo fotografowałem niby czyjąś posesję.
Ja akurat fotografuję komunikację w porównaniu z niektórymi osobami dość krótko, a szkoda bo kiedyś były ciekawsze autobusy. Niemniej moje zainteresowania tą tematyką sięgają lat wcześniejszych. Było wtedy grono przychylnych kierowców (choć trudno mi powiedzieć jak wyglądałoby to w przypadku fotografowania), niemniej byli też kierowcy nieprzychylnie lub wręcz wrogo nastawieni do komunikacyjnego hobby.
Dziś jest dokładnie tak samo. Kilka dni temu w Drawsku Pomorskim kierowca klamki żądał ode mnie pozwolenia na robienie zdjęć.
A w okolicach Maszewa przedwczoraj kierowca wykonujący przewóz szkolny poinformował mnie, że po zakończeniu tego przewozu pójdzie złożyć na mnie doniesienie na policję, gdyż fotografuje go już drugi raz wbrew jego woli, a to jest niedozwolone. Nie dał mi dojść do słowa i powiedzieć, że robię zdjęcia pojazdom, a nie ludziom i po wygłoszeniu swojego monologu odjechał. Policja do dziś do mnie nie dotarła, w sumie zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. Na wsi wciąż wielu ludzi kompletnie nie rozumie naszego hobby i wydaje im się, że każdy fotograf to szpieg który może im zaszkodzić.
Co z tą Peerką w końcu? Nadal stoi na zajezdni, czy już sprzedana?
@Luke: fotografowałeś ten autobus 2 razy tego samego dnia czy w większym odstępie czasu? Często jest tak, że fotografując kilka razy autobus podczas jednego kursu itp., kierowca zainteresuje się o co chodzi. Bywa że wystarczy wyjaśnić i spoko, czasem wywiąże się nawet miła rozmowa. Jednak analizując swe negatywne spotkania z kierowcami, zdecydowaną ich większość stanowią przypadki z seryjnego fotografowania autobusu.
Nie, to było w odstępie dwóch dni. Pierwszego spotkałem autobus przypadkiem, widząc, że wjeżdża na przystanek, zawróciłem rowerem, cofnąłem się w miejsce, gdzie słońce dobrze świeciło i jak ruszył, to tam zrobiłem zdjęcie. A drugiego dnia czekałem na kurs, który widniał na tabliczce rozkładowej przewozów szkolnych i akurat przyjechał ten sam autobus co dzień wcześniej i ten sam kierowca, a przyznam, że spodziewałem się innego autobusu tego przewoźnika.
Czyli nie było to nastawienie na masówkę z jednym autobusem w roli głównej, tylko za drugim razem tak się złożyło że trafiłeś znów na ten sam autobus i kierowcę. Tak więc kierowca z anty nastawieniem. Patrząc z punktu widzenia drugiej strony - nie tylko na wsi (choć tu znacznie częściej) ludzie nie wiedzą w jakim celu robimy zdjęcia. Mnie kiedyś np. jeden kierowca jeżdżący na kursach dalekobieżnych pytał czy nie jestem ze Straży Miejskiej.